Mieszkania nadal koszmarnie drogie. Już w czterech miastach powyżej 10 tys. zł za metr kwadratowy
Już cztery polskie miasta przekroczyły średnią cenę 10 tysięcy złotych za metr kwadratowy mieszkania z rynku pierwotnego – wynika z analizy Expandera i Rentier.io. W marcu mieszkania staniały jedynie w 6 z 17 miast. W rezultacie wzrostu oprocentowania oraz coraz wyższych cen mieszkań, raty kredytów na zakup mieszkania o powierzchni 50 m kw. zwiększyły się w zależności od miasta od 60 do 111 proc. w porównaniu z okresem tuż przed pandemią. Obecnie na mieszkanie stać wyłącznie najbogatszych.
Mieszkania ciągle horrendalnie drogie
Eksperci, którzy przygotowali marcowy raport Expandera i Rentier.io zaznaczają, że obecnie największy wpływ na ceny mieszkań w Polsce mają: niepewność związana z wojną na Ukrainie, najwyższa w XXI wieku inflacja i napływ ponad dwóch milionów uchodźców, uciekających przez rosyjską agresją. W związku z rekomendacją KNF drastycznie spadła również dostępność kredytów hipotecznych.
Mieszkań więcej, ale ceny rosną
Na rynku pojawiło się aż o 53 proc. więcej ogłoszeń sprzedaży niż w grudniu 2021 roku. Rosnąca liczba ogłoszeń sprzedaży nie powoduje na razie znaczących spadków cen. Wśród 17 badanych przez nas miast w sześciu odnotowaliśmy stawki niższe niż przed miesiącem, a w 11 ceny wciąż rosły. Spadki w większości są minimalne. Jedyne warto odnotowania to -3,5 proc. w Gdyni i -2,4 proc. w Poznaniu. Z kolei aż w 11 miastach odnotowaliśmy ceny na rekordowo wysokich poziomach. Dla przykładu w Warszawie po raz pierwszy przebity został poziom 13 tys. zł za m kw., a w Gdańsku 11 tys. zł za m kw. Warto też dodać, że w porównaniu do poziomu przed rokiem stawki są przeciętnie o 16 proc. wyższe. W tym zakresie liderem jest tu Białystok, gdzie przeciętna cena m kw. wzrosła aż o 28 proc. (z 6 742 zł do 8 662 zł).
Problem z dostępem do kredytów hipotecznych
Na rynku kredytów hipotecznych najważniejszym wydarzeniem jest natomiast wejście w życie nowej rekomendacji KNF oraz siódma z kolei podwyżka stóp procentowych. Połączenie tych dwóch elementów bardzo mocno obniżyło dostępność kredytów hipotecznych. To spowodowało, że w ciągu zaledwie miesiąca zdolność kredytowa spadła o około jedną czwartą. Natomiast w porównaniu z wrześniem 2021 r., czyli okresem przed podwyżkami stóp procentowych, w wielu przypadkach dostępna kwota kredytu jest o około połowę niższa.